Dała się ona poznać – jako poetka, wprowadzająca słuchacza w świat zwierzeń i przemyśleń – przy okazji swojej debiutanckiej płyty z 2014 roku zatytułowanej Yearning. Prostota, niewymuszony, bardzo oszczędny styl, w którym słowo góruje nad muzyką, stały się znakiem rozpoznawczym Magdy Bożyk. Jak to mówią, czasem mniej znaczy więcej.
Poprzednia odsłona wokalistki była zdecydowanie bardziej wycofana, intymna, poszukująca. Pozornie ryzykowny pomysł zestawienia autorskich poematów o tematyce egzystencjalnej, w języku angielskim, przypominających bardziej poezję śpiewaną niż jazz, z bandem, zaskarbił sobie rzesze fanów. W nowym projekcie Traces Magda Bożyk odważniej balansuje na granicy jazzu, łącząc go z elementami funky, soulu, teatru z Broadwayu, a nawet typowo rockowymi riffami. Zdecydowanym atutem tej płyty jest wrażenie, które sprawia – że choć jest studyjna, spokojnie mogłaby być zapisem koncertu.
Teksty snują się, podbite przez dość jednostajną, a jednak przyjemną warstwę muzyczną, przypominającą brzmieniowo minimal music. Uwagę zwraca również spójność i koncept tekstów artystki. Podróż rozpoczyna się od Ślepego czasu (Time Blind), który w nieoczywisty sposób wprowadza w klimat płyty. Następnie tytułowymi Śladami (Traces) podążamy przez kolejne ballady, z drobnymi elementami improwizacji, za sprawą Władka Grochota na flugelhornie oraz Radka Kopcia, Roberta Cichonia i Łukasza Aksamita w sekcji gitarowej.
W utworze Bo myślisz o mnie (‘Cause You Think Of Me) czuć ducha jazzu granego na Broadwayu w innej epoce, a wrażenie robi brylujący na fortepianie Jarema Pogwizd. Senna, utrzymana w klimacie mantry kompozycja Prawda (Truth) z dźwiękami harmonijki ustnej Marcina Dyjaka prowadzi przez nieco bardziej energetyczny Wybór (Choice) ku finałowej piosence Cień, wreszcie zaśpiewanej po polsku. Co więcej, polski poemat okazał się zdecydowanie najmocniejszy literacko, a zatem liczę, że doczekam się kolejnej płyty Magdy Bożyk z polskim wokalem.
Tekst ukazał się w magazynie JazzPRESS 1/2019