Piosenki dla dzieci Witolda Lutosławskiego zaliczane były przez samego kompozytora do kręgu utworów użytkowych, których wiele powstało w powojennym dziesięcioleciu. Pierwsze piosenki - do słów Juliana Tuwima - pochodzą z roku 1947, ostatnie powstały 12 lat później do słów Janiny Porazińskiej. W sumie skomponował ich 44, łącząc je w cykle lub pozostawiając samodzielnie. Lutosławski podzielił swoją twórczość dziecięcą na dwie grupy, pierwszą ''dla dzieci słuchających muzyki'', a drugą ''dla dzieci śpiewających (te określał mianem piosenek dziecinnych). Do tej drugiej grupy należą właśnie jedne z najpopularniejszych piosenek, ''Rok i bieda'' i ''Idzie Grześ'', pochodzące z pierwszego zbioru do słów Tuwima. Pomino zamierzonej przystępności (o której decyduje prostota melodii oraz przejrzystość faktury fortepianowej i harmoniczno-rytmiczna finezja) cechuje je wysoki poziom artystyczny, mieszczący się jednak w możliwościach odtwórczych dzieci. Używając słów Mieczysława Tomaszewskiego, swoimi piosenkami Lutosławski ''dał serię utworów, które weszły w krwiobieg życia muzycznego, wyznaczyły linię obowiązującego poziomu, nadały wysoki ton dziedzinie traktowanej czysto funkcjonalnie. Jest w nich prostota osiągnięta przez koncentrację, nierezygnowanie ze środków, użycie bogatego ich zespołu, ale aluzyjne, liczące na wrażliwość i inteligencję słuchacza. Znika każdy dźwięk, którego mogłoby nie być, faktura staje się krucho-roślinnie cieńka, za to w dwójnasób ważna: w najcichszym nawet piano brzmieć musi każda nuta, każda jest ważna. [...] Za muzykę dla dzieci Lutosławskiego dwukrotnie odznaczono: w grudnia 1951 roku otrzymał I nagrodę Festiwalu Muzyki Polskiej, zaś w czerwcu 1954 - nagrodę Prezesa Rady Ministrów w kategorii twórczości dla dzieci i młodzieży. On sam powiedział zaś pod koniec życia: ''Komponowałem drobne utwory, które czemuś służyły. Robiłem to dla przyjemności, uważałem je za pożyteczne. To nie wynikało z żadnych nacisków. Chciałem pisać dla szkół, dla dzieci, dla zespołów kameralnych, innymi słowy ta muzyka nie rozwijała mojej osobowości, ale była po prostu służbą, odpowiedzią na społeczne zapotrzebowanie.'' [Krzysztof Meyer, opr.dg]